niedziela, 15 lutego 2015

Życie w Afryce


Zapewne większość ludzi jest w stanie intuicyjnie wymienić tzw. wielką piątkę, czyli pięć najsłynniejszych zwierząt Afryki. Zapewne niektórzy znają również brzydką piątkę, chociaż z tym może być już znacznie gorzej. Ale poza tymi najsłynniejszymi jest jeszcze tysiące innych gatunków, znacznie mniej spektakularnych niż wspomniane „piątki”. Podczas podróży rowerowej towarzyszą nam niezmiennie, szczególnie podczas postojów w buszu, w trakcie posiłków, noclegów i w ogóle są tłem naszej egzystencji. W większości nie potrafimy ich nazwać, czy nawet zauważyć, ale wiemy, że nam nieustannie towarzyszą.
Najliczniejszą grupę stanowią mrówki. Mrówki są wszędzie. Nie ma miejsca gdzie można się zatrzymać i nie widzieć mrówek. Część z nich jest nieszkodliwa i wzbudza jedynie nasz podziw w kilka minut potrafiąc zutylizować wszelkie resztki jedzenia jakie produkujemy.  Te mrówki wysyłają swoich zwiadowców, którzy przeczesują teren w poszukiwaniu pokarmu. Gdy znajdą coś ciekawego najpierw próbują czy to aby jest smaczne, poliżą, dotkną palcem, sprawdzą czy ładnie pachnie, obejdą dookoła kilka razy szacując ile kolegów i koleżanek trzeba, żeby to przetransportować do magazynu. Dokonawszy oględzin lecą do chałupy, zwołują towarzystwo i zaczyna się procedura transportu. Jeśli kąsek  jest mały (nie przekracza wagi tysiąca mrówek) to zabierają go w całości. Jeśli większy, to część zajmuje się dzieleniem zdobyczy na kawałki, a pozostałe noszą je do domu. Najbardziej lubią ser żółty, cebulę i ciastka kokosowe.
Są jednak również mrówki, których działanie jest co najmniej nieprzyjemne. Gdy tylko nieświadomie człowiek postawi stopę w ich zasięgu to momentalnie wskakują na stopy i zaczynają gryźć. Nie tak jak nasze krajowe mrówki, które wypuszczają swój nieprzyjemny jad, ale rzucają się z zębami na nasz kończyny i obgryzają ją z mięsa. Gdyby zostać w takim miejscu nieco dłużej, to zostalibyśmy w ciągu godziny skróceni przynajmniej o stopy. Mrówki te poruszają się bardzo szybko i po kilku z nimi spotkaniach zaczynamy już rozróżniać je po chodzie.
Wielkość mrówek jest bardzo różna: od takich, które ledwie można zauważyć do takich mających ponad 2 cm. Wszystkie one współżyją niezmiennie wzbudzają nasz respekt i podziw swoją pracowitością i niewyobrażalną ilością.
Poza nimi jest oczywiście mnóstwo much wszelkiej maści tłumnie zlatujących się do naszych posiłków, są wszędobylskie i groźne komary, kolorowe motyle, krocie chrząszczy, pająków, gąsienic i krocionogów wielkości konspolowych parówek i wszystko to sprawia, że nasze życie tutaj jest niezmiennie ekscytujące.
 Najwięcej słów uważanych ogólnie za obraźliwe spowodowanych jest przez stworzenia wydające dźwięki w nocy.  Człowiek spokojnie rozłoży namiot, zrobi posiłek, skonsumuje na spółkę z mrówkami i chciałby się położyć spać, ale się  nie da. To jakieś malutki, nienamierzalny świerszczyk będzie brzęczał z pobliskiego krzaczka, to jakiś ptak będzie darł dziób na drzewie nieopodal, a jak nocleg wypadnie w wiosce lub w jej pobliżu, to bez wątpienia osioł spragniony oślicy będzie ryczał romantycznie średnio co 15 min przez całą noc.
 Najgorzej jest na ranem. Człek przewraca się w namiocie z boku na bok chcąc dospać do 6-tej, ale się nie da. O 3.30 włącza się ptak-sonar: nie ma na niego siły. Co 10 sek. wysyła charakterystyczny dźwięk jakby poszukiwał łodzi podwodnych, potem dochodzi do niego ptak-telefon definitywnie wybijając nas ze snu i generując kolejną serię brzydkich wyrazów. W wioskach zaczynają piać koguty i krowy dzwonić swoimi dzwonkami a wszystko to o jakieś 2 godziny za wcześnie. Kiedyś, odezwał się owad-cyrkularka wydając przeraźliwy odgłos podobny do tego przy cięciu deski na cienkie listewki. Ale na szczęście chyba nie tylko mi to przeszkadzało, bo kilka chwil późnij usłyszałem z tego samego miejsca ptaka-sonara, który chyba zjadł owada-cyrkularkę, bo ten się już więcej nie odezwał…

Tylko moja żona Elżbietka (oby żyła w zdrowiu, szczęściu i pomyślności) śpi spokojnie i nie słyszy żadnego z tych cudów nieznośnej afrykańskiej natury… 

Feeria smaków i zapachów :-)

Wołowina rządzi 

Mięso podawane na liniuszku :-P

Lokalne słodycze

A na stole zawsze mamy obrus :-)

Wypadek ciężarówki wiozącej pomarańcze - policja pilnuje rozsypanego towaru

Toaleta przy pompie 

Teren nam się nieco pofałdował

1 komentarz:

  1. Świetny tekst, jak sobie przypomnę fragmenty wybucham śmiechem. Ktoś kiedyś powiedział jak nie można sobie z tym poradzić to trzeba pokochać. My mamy takie malutkie kreciki, nikt ich nie widział ^^^^^^^^^ - a trawniczek wygląda tak.
    Pozdrowienia Jola i Jurek

    OdpowiedzUsuń