piątek, 12 grudnia 2014

Świat do góry kołami


Druga półkula. Dziwaczne to miejsce. Może dla kogoś kto bywał, nie ma w tym nic niezwykłego - taką osobą jest moja Żona (oby żyła w zdrowiu, szczęściu i pomyślności), ale dla mnie słońce łażące po północnej stronie nieba to coś wbrew kodowi genetycznemu i wyniesionym ze szkoły wiadomościom. Cała wiedza geograficzna dotycząca orientacji w terenie poszła do lasu: gdybym tutaj zwrócił się twarzą w stronę słońca w zenicie, to kierunki wschodu i zachodu wypadłyby po zupełnie innych stronach niż w naszym kraju. I jak się to ma do wiedzy szkolnej? Jakoś nie przypominam sobie, żeby moja pani od geografii o tym wspominała. Jestem mocno zawiedziony tym faktem i mam niejaki żal do twórców programu nauczania geografii. Uważajcie więc wszyscy wędrowcy na tę anomalię, bo można się zdrowo zdziwić, gdy pewnego dnia wyruszycie z takiego Windhouk niby na zachód i zamiast nad Atlantykiem wylądujecie nad Oceanem Indyjskim. Tak swoją drogą: ciekawe jak wygląda nauka określania stron świata na południowej półkuli? Czy jak taki Zimbabweńczyk, Namibijczyk tudzież Lesothejczyk, który po przylocie do Polski będzie chciał się dostać do Niemiec, określiwszy kierunek marszu nie usłyszy na napotkanej granicy swojskiego „zdrastwujtie”?
Poeta śpiewający, niejaki Grzegorz T. wydobył kiedyś z siebie tekst mówiący, iż brak cienia jest dowodem nieistnienia. Pewnie gdy to pisał słońce górowało nad nim w jakimś tropikalnym raju. W czasach środkowej podstawówki, kiedy wpajano mi wiedzę o świecie, trudno mi było sobie wyobrazić, że można nie mieć cienia. Musiałem czekać blisko 30 lat, żeby doświadczyć tego niesłychanego zjawiska. Mojej Żonie (oby żyła… etc.) wydało się dziwne, że cieszę się jak dziecko bateryjką na taki widok, ale dla mnie fakt nieposiadania cienia to zjawisko z puli paranormalnych. Może nie do końca zgodzę się z panem T, że to dowód na nieistnienie, bo w tutejszych okolicznościach ma się wrażenie, że weszło się do ogniska, a to nie daje złudzeń co do organicznego bytowania. Na pewno jednak chęć nieistnienia w takim momencie jest ogromna, a przynajmniej zaistnienia w jakimś bardziej ludzkim temperaturowo miejscu. Co dla mnie zupełnie zadziwiające, są ludzie którzy z przebywania w takim miejscu czerpią sporą przyjemność. W sytuacji kiedy ja, z braku jakichkolwiek innych przedmiotów, usiłuję wczołgać się pod rower, moja Żona (wiadomo jak ma żyć…) rozkłada się plackiem na piasku i oddaje rozkoszy kąpieli, czy może bardziej kipieli słonecznej.
Chciałbym też obalić kolejny mit południowej półkuli: jeśli się jedzie na północ, to wcale nie czuć, że to bardziej pod górkę niż na południe. Krew też nie uderza do głowy w związku z faktem jazdy do góry nogami i od naszej planety też się nie odpada i nie leci w kosmos: jeśli ktoś Wam tak będzie próbował wmówić, to nie wierzcie w to - to bajki.
Ciekawą rzeczą na wybrzeżu namibijskim jest wiatr: od rana (mniej więcej od 8.00) do ok. 13.00 wieje z północy. Potem ktoś obraca wielki wentylator i już do 19.00 wieje z południa. Chwilowo również podoba mi się wiatr w głębi lądu, bo jak na razie dmie z niemałą siłą w kierunku naszej jazdy, co znacząco poprawia komfort poruszania się . Mam nadzieję, że ta sytuacja nie zmieni się ani w najbliższych, ani w tych nieco dalszych dniach.  
Na dzisiaj tyle obserwacji afrykańskiego laika i dyletanta - zapewne moich zdziwień i zaskoczeń będzie jeszcze zylion, czym nie omieszkam się podzielić.
Pozdrawiam serdecznie z rozkosznego kampingu w Uis. Do pozdrowień dołącza się moja Żona Elżbietka (jak wyżej…).


Zajęliśmy pozycje optymalne dla siebie pod względem temperaturowym :)
























Nasz szmaciany domek na kempingu w Uis























Kobieta za stówę ;-)

Gadająca papuga: mówi "hallo" i gwiżdże melodię z filmu "Most na rzece Kwai"

Nowe zastosowanie dziurki w siodełku ;-)

Samochód-chrabąszcz czyli pojazd oceanicznych wędkarzy
























Początek pustyni
























Wczołgałem się pod rower, ale słońce i tu mnie wypatrzyło...:-)

Moja Żona w swoim żywiole czyli pod górującym słońcem

Gimbus

Międzynarodowy port lotniczy w Walvis Bay - drugi co do wielkości w Namibii ( a propos naszych wcześniejszych opowiadań)

Kiedy pobiegłem w jedyne w okolicy krzaczki, Elżbietka cierpliwie na mnie czekała:-)

2 komentarze:

  1. Dzięki za zweryfikowanie wiedzy wyniesionej że szkoły i super fotki. Pozdrawiam Ciebie i Twoją Żonkę (wiadomo ;-) ). Bawcie się dobrze. A. Merkun

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zapisało mi poprzedniego komentarza - a pisałam, że się bardzo uśmiałam! :D I że jesteście super :) Powodzenia na dalszej trasie!
    Aga Zastępa

    OdpowiedzUsuń